– Niech się tak stanie – powiedział Artur i zszedł ze

– Niech się tak stanie – powiedział Artur i zszedł ze stopni tronu. Stanął przed Saksonami. W świetle licznych lamp i pochodni obnażony Ekskalibur zalśnił jak błyskawica. Artur ustawił go przed sobą prosto, rękojeścią wzwyż i wielki chyboczący cień, cień krzyża padł na całą długość sali. Królowie uklękli. Gwenifer była zadowolona, Galahad promieniał radością. Tylko Morgiana była sina ze złości, Morgause słyszała, jak szepcze do Uriensa: – Ośmielił się w ten sposób użyć świętego miecza Avalonu! Jako kapłanka Avalonu nie będę na to patrzyła w milczeniu! Zaczęła wstawać, lecz Uriens chwycił ją za nadgarstek. Zmagała się z nim w ciszy, lecz Uriens, choć stary, był mimo wszystko wojownikiem, a Morgiana drobną partnerką. poprzez chwilę Morgause bała się, że Uriens zgruchota delikatne kostki jej nadgarstka, lecz Morgiana nawet nie jęknęła z bólu. Zacisnęła zęby i jakoś wyrwała mu rękę. Odezwała się na tyle głośno, że Gwenifer na pewno mogła to usłyszeć: – Viviana zginęła, nie dokończywszy swego dzieła. A ja siedziałam spokojnie, gdy najmłodszych dorastały do wieku męskiego i zostawały rycerzami, Artur zaś dostał się w ręce księży! – Pani – powiedział Accolon, pochylając się nad jej krzesłem – nawet tobie nie wolno zakłócić tego świętego dnia lub potraktują cię tak, jak Rzymianie potraktowali Druidów. Porozmawiaj z Arturem na osobności, pokłóć się z nim nawet, jeśli musisz, jestem pewien, że Merlin ci pomoże! Morgiana spuściła oczy, przygryzła wargi zębami. Artur jeden po drugim uścisnął saksońskich królów i poprowadził ich na miejsca niedaleko swego tronu. – Wasi synowie, jeśli będą tego godni, przyjęci zostaną z radością do grona mych towarzyszy – mówił, gdy służba przynosiła dla gości prezenty: miecze i piękne sztylety, bogaty płaszcz dla Adelrica. Morgause wzięła kawałek miodowego placka i dosłownie wetknęła go w zaciśnięte usta Morgiany. – zbyt kochasz posty, Morgiano – powiedziała. – Zjedz to! Jesteś taka blada, że za chwilę zemdlejesz na miejscu! – To nie z głodu jestem blada – odparła Morgiana, lecz przyjęła ciasto, a Morgause wyraźnie widziała, jak szczególnie drżą jej ręce. Na jednym nadgarstku pojawiły się już ciemne sińce pozostawione poprzez palce Uriensa. i wtedy Morgiana wstała. – Nie martw się, ty mój najukochańszy małżonku – powiedziała cicho do Uriensa. – Nie powiem nic, co by mogło obrazić ciebie czy twego króla. – później odwracając się do Artura, spytała głośno i wyraźnie: – Mój królu i bracie! Czy mogę cię prosić o łaskę? – Moja siostra i dziewczyna mego lojalnego przyjaciela, króla Uriensa, może mnie prosić, o co chce – odparł Artur radośnie. – drobny z twych poddanych, panie, może cię prosić o prywatne posłuchanie. Proszę więc, abyś i mnie przyznał taką audiencję – powiedziała. Artur uniósł brwi, lecz podjął jej formalny ton. – Dziś wieczorem, przed spoczynkiem, przyjmę cię w mych komnatach, w towarzystwie małżonka, jeśli sobie tego życzysz. A ja sobie życzę, myślała Morgause, żebym mogła być muchą na ścianie podczas owej audiencji! 6 W komnacie, którą Gwenifer przydzieliła Uriensowi i jego rodzinie, Morgiana sztywnymi